Music

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 1

- Johanna, Johanna.- potrząsa mną moja mama.
- Już wstaje, już.- mówie.
Mama idzie do kuchni i robi śniadanie składające się z naleśników. Gdy mój ojciec umarł rzadko kiedy pojawiają sie naleśniki na stole bo mamie za bardzo o nim przypominają, była to jego ulubiona potrawa. Dziś dożynki, następne dzieci pójdą na śmierć żeby Kapitol miał zabawę. Po śniadaniu idę do łazienki wziąść kąpiel. W siódemce od czasu do czasu puszczają ciepłą wodę,żeby ludzie nie byli chorzy. Wycieram się dokładnie i zawiązuje ręcznik na ciele. Idę do swojego pokoju i zastaje mnie tam miła niespodzianka. Mama dała mi jedną ze swoich kosztownych sukienek. Jest cała czarna z zielonym paskiem. Szybko ją wkładam i zapinam zamek. Wychodzę z domu razem z mamą. Gdy dochodzimy na rynek. Mama dołącza do mamy Dani. Nakłuwają mi palec i karzą ustawić się z czternastolatkami. Wzrokiem szukam Dani, ale jej nie znajduje. Na scene wchodzi Tiffanie.
- Witam, witam, witam. Szczęśliwych głodowych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja.- mówi swoim piskliwym głosikiem z kapitolskim akcentem.- Najpierw panie.
Wkłada swoją dłoń do kuli z nazwiskami i imionami dziewcząt. Wyłania karteczkę i odczytuje:
- Dani Adams.- wyczytuje. Odejmuje mi mowę nie umiem nabrać powietrza. Dani wychodzi z szeregu, a ja ma łzy w oczach. Chociaż powstrzymuję się od płaczu. Jest już przy scenie, a ja wyrywam się z rzędu.
- Zgłaszam się na ochotnika.- wrzeszczę. Idę na pewną śmierć chyba że będę grać niewinną i bezbronną. Ruszam w kierunku sceny. Dani nie chce mnie puscić ale nasz przyjaciel Chris odrywa ją ode mnie i bierze na ręce.
- Idę o zakład że to była twoja siostra, tak?- pyta Tiffanie.
- Nie, mylisz się- odpowiadam i łzy spływają mi po policzkach.
- Aha. Przyjaciółka? Jak się nazywasz?
- Johanna Mason. - odpowiadam
- Powitajmy oklaskami Johannę ochotniczkę.- wykrzykuje Tiffanie. Wszyscy zaczynają klasakć.
Tiffanie szybko wkłada rękę do kuli z nazwiskami chłopców i wyłania zdobycz.
- Jake Green. - mówi.
Chłopak o blond włosach i brązowych oczach kieruje się na scene. Znam go mieszka w mieście. Podajemy sobie ręce i idziemy do pałacu sprawiedliwości. Najpierw przychodzi mama. Tulimy się a potem dopiero przechodzi czas na wyjaśnienia.
- Mamo , mam plan będę udawać bezbronną, a potem zaatakuje.- mówię.
- Dobrze.
Mama wychodzi, a wchodzi Dani.
Przytulam ją.
- Przepraszam, przepraszam ale nie chcę cię stracić dlatego to zrobiłam.
- Nie martw się twoją mentorką będzie moja siostra więc aż tak źle chyba nie będzie.
- Ale ona was zostawiła gdy sama wygrała. Mieszka w wiosce, a was ma w dupie.
- Tak ale nie martw się Gabi jest pożądna. Kocham cię. Nie daj się zabić- mówi i wychodzi.
Na samym końcu wchodzi Chris.
Siedzimy w ciszy aż przemawiam.
- Dziękuje za to że mogłam u ciebie dorabiać pieniądze na nasze utrzymanie. Podziękuj rodzicą że mieli do mnie cierpliwość.
- Nie ma sprawy twój chleb wszyscy kupowali.
Wstaje obejmuje mnie i tak siedzimy aż mija reszta czasu. Wtedy strażnicy go wciągają siłą. Na odchodne woła:
- Pamiętaj że cię kocham.
Zostajemy przewiezieni autem do pociągu. Moje oczy są całe czerwone. I dobrze myślę niech wiedzą że płakałam.
Wchodzimy do pociągu i idzemy na wykwintną kolację. Piję tylko mleko i idę się położyć. Zdjemuję sukienkę i rzucam na ziemię. Biorę kompiel i momentalnie zasypiam. Budzę się jak dojeżdżamy do Kapitolu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz